Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 46 .

Siedziałam zmeczona na korytarzu, aż w końcu zasnęłam, gdy się przebudziłam zobaczyłam obok siebie Nialla.
- Niall!? Co ty tu robisz?! - zapytałam zdenerwowana i wystraszona
- Siedze i pilnuję cię, zebyś nie spadla z tego krzesła pod wpływem snu.. - powiedział - A tak na poważnie, bylem u Zayna, musiałem z nim porozmawiać.
- I jak? .. - zapytałam
- Jakoś tak.. - rzekł
- Mhm.. - stwierdziłam i wstałam z krzesła poszłam do łazienki, przemyłam twarz wodą, skorzystałam z ubikacji i poprawiłam włosy. Wyszłam na korytarz, Niall siedział z głową w dół.
- A pozatym Zayn chce z Tobą rozmawiać..
- Jak to, co!? Co ty opowiadasz? - krzyknęłam.
Byłam ucieszona w sercu, ze chce ze mną rozmawiać, popatrzyłam na Niallera i podbiegłam do niego
- Bez Ciebie nie udało by mi się dzisiaj z nim porozmawiać, ale my też mamy do pogadania, posiedz tu i poczekaj, i.. jeszcze coś.. Dziękuje - pocałowałam go w policzek i popatrzyłam mu głęboko w oczy, siedział zachiipnotyzowany i chwycił za moja rękę, zlożył na niej pocalunek i puścił mnie. Zapukałam do drzwi sali, w której leżal Malik, popatrzyłam ostatni raz na Nialla, a on skinął głową w pozytywnym znaczeniu, które oznaczało "wejdź" i otworzyłam drzwi. W sali leżał Zayn, oglądał telewizor, gdy tylko weszłam chwycił za pilot i wyłączył go.


CLICK

- Usiądź obok mnie, o tu.. - wskazał na krawędź łóżka a krzesło popchnął dalej by odjechało, nie rozumiałam dlaczego to robi, ale usiadlam na łóżku, on podniósł się i też siedział. Nic nie mówiłam, jak nigdy wstydziłam się, a jednocześnie bałam coś powiedzieć.
- Nie bój się tak.. - powiedział poważnie - Ja zrozumiałem pewną rzecz.. I pewnie jedna z osób nie będzie zadowolona i zostanie zraniona..
Przeszył mnie ból z każdej strony, moje palce u reki które leżaly na materacu łóżka szpitalnego pokryły się drętwieniem, przestałam machać nogami, oczy wbiłam w niego i patrzyłam na nieog uważnie, z moich ust nie można było odczytać uśmiechu czy smutku, ułożyły się w kreskę, włosy w nieładzie opadaly mi na twarz, w brzuchu zamiast motylków pojawiły się ćmy, które raniły mnie od środka. Nie sprawiały uczucia szczęścia jak "motylki" .
- I tym zranionym, będzie Nialler. Bo ja.. Rose, ja cie kocham. Dziewczyno.. wybaczam Ci wszystko.
Ćmy w jednej sekundzie przestały mi zadawać ból i zamieniły się w motylki które łaskotały mnie wewnątrz, palce nie były już zdrętwiałe, zaczęłam machać noagami, włosy z twarzy oddmuchnęłam i zamiast patrzeć w jego oczy jak wcześniej spojrzałam na jego usta. Z mojego wyrazu twarzy można było odczytac niewyobrażona radość, byłam uśmiechnięta i zadowolona, w oczach pojawiły się łzy, łzy szczęścia i odetchnięcia. On już też nie wpatrywał się we mnie tylko w moje usta. Oboje wiedzieliśmy czego chcemy. Zaczęliśmy się do siebie przybliżać, byłam już kilka metrów od niego i poczułam jego ciepły oddech na swojej szyi, tak daleko się rozchodził. Po czym nasze usta złączyły się w pocałunku, który stał się jednością. Moje serce nie było przełamane, tylko posklejane tak dokładnie, że nikt by nie poznal, ze kiedyś pękało z załamania. Całował mnie swoimi miękkimi ustami. Oderwałam się od niego i szepnęłam
- Kocham Cię..
- Ja ciebie również Rose.. - szepnął
- Przepraszam za wszystko..
- To już nieważne mamy siebie kochanie. - powiedział a ja wtuliłam się w niego najmocniej jak mogłam.
- Resztę dokończymy jutro. Odpoczywaj. Kocham cie Skarbie. Śpij dobrze.. - i wszyłam z sali.

_____________________________________________________
Na dzisiaj tyle. Mam nadzieje ze ok!

Rozdział 45 .

CLICK MUSIC

Obudziłam się rano i szybko zwlokłam się z lóżka, planowałam jechać do Zayna, ale przypomniałam sobie, że on mnie tam nie chce.. Poszłam do łazienki przemyłam twarz i popatrzyłam w lustro, nie mogłam na siebie patrzeć. Ten widok był okropny, jak ja mogłam zranić dwie osoby na raz? Nie wiem.. Umyłam zęby, uczesałam włosy w wysokiego koka w nieładzie, i umalowałam rzęsy, tak jak robiłam to zawsze, kiedy moje życie było nadzwyczaj szare. A teraz jest przepełnione tragicznymi przygodami, jednyą miłą było poznanie mojego chłopaka, a teraz to wszystko mogło prysnąć. Zastanawiałam się czy jego mama już wie. W mediach nci nie pisali, prosiłam o dyskrecję, o dużą dyskrecje. Z resztą nikt przez ten czas nie wiedział co się dzieje z Zaynem, nawe chłopcy. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na krzesełku przy oknie w kuchni. Patrzyłam na zalane Bradford, desz kropił, nawet silno. Przyglądałam sie panoramie Bradford, to tutaj wychował się mały Zayn. Siedziałam i uderzałam od tyłu głową o ścianę lekko i zastanawiałam się co teraz będzie z nami. Ostatnio cały czas moim zajęciem bylo zastanawianie się, rozmyślanie. Na szczęście były już wakacje, świadectwo wysłałam do rodziców juz jakiś czas temu. Z Sami urwal nam się kontakt, miałam jeszcze Danielle, ale ona była w Polsce i rozmowa przez telefon chyba by nie pomogła.. Z Niallem się pokłóciłam. Nie wiem juz co robić, jestem totalnie pogubiona. Tak, pogubiona w swoim życiu, to straszne, nie wiedzieć co się dzieje i co się robi z własnym życiem i światem, które budowałam przez te 17 lat.. Siegnęłam po mój telefon i wystukałam numer mamy Zayna
- Halo? - usłyszałam cieniutki i przyjemny dla moich uszu głos w słuchawce
- Halo? - odpowiedziałam - Tutaj Rose, proszę pani..
- Słucham cię Rose! Miło, że dzwonisz ! Jak tam u Was?
Serce objęło się bólem, a ja nie mogłam nic z siebie wykrztusić, co miałam powiedzieć?
"Dzień dobry, przeze mnie prawie zabił sie pani syn, jest w szpitalu, ale żyje" przecież to głupie!
- U mnie wporządku ale.. Zayn jest w szpitalu w Bradford. On powinien pani wszystko wytłumaczyć. Dowidzenia..
- Ale.. Co? Matko swięta.. Dowidzienia Rose, dziekuje za informację. - jeszcze sie nie rozłączyła i już krzyczała do swojego meża by wyciagal samochód bo musza jechać do szpitala, jego tata też krzyczał , pytał co się stało. Jego mama nie zauważyła , że się nie rozłączyła, więc ja to zrobiłam, zeby nie nabijało jej kasy na rachunku. Ubrałam swoje ciuchy ze wczoraj , bo nic innego tu nie miałam, zabrałam portfel i w deszczu pobiegłam do galerii. Wyszukałam w TopShopie jakieś jeansy i dłuższy t-shirt. Upatrzyłam też ładny sweterek, który komponował się z bluzką. Zabrałam to wszystko do kasy, zapłaciłam i pobiegłam do mieszkania Zayna. Przebrałam się w świeże, nowe ciuchy. Zjadłam śniadanie. Usiadłam na kanapie i bez ruchu leżałam wpatrując się w sufit. Nie myślałam o niczym, w końcu mi się to udało. Wstałam i podeszłam do okna, potem zwrócilam się ku korytarzowi, i powróciłam znów do okna. Chodziłam od jednego punktu do drugiego, nie mogąc znaleźć sobie miejsca.  W nowych ciuchach, które były świeże, i czułam się jak cywilizowany człowiek wsiadłam do auta i pojechałam do Londynu. Dojechałam pod swój dom, wbiegłam po schodkach i otworzyłam drzwi. Weszłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju i wyciagnęłam walizkę z półki. Weszłam do innego pomieszczenia, mojej ogromnej garderoby i spakowałam to co było mi potrzebne. Chciałam spakowac ubrania Zayna, ale miał ich u mnie nie wiele, mieszkał u mnie, tak to prawda ale mieszkał dopiero od tygodnia, wiec nie zdążył się tu zalokalizowac, wszystko miał jeszcze w swoim pokoju w kompleksie chłopaków. Nie chciałam tam jechać, wzięłam wszystkie rzecyz które miał u mnie i wyszłam z pokoju z dwoma torbami. Wpakowałam je do samochodu i zamknęłam bagażnik. Chwyciłam za klamkę od drzwi do samochodu i usłyszałam jak ktoś mnie woła,
- Zaczekaj! - krzyczał kobiecy głos, biegła do mnie Samantha - Rose! Zaczekaj! - dobiegła do mnie i złapała oddech
- Tak? - zapytałam
- Gdzie jedziesz? Zostań ze mna, są wakacje, pospędzamy je razem tak jak zawsze, pamietasz? I chciałam przeprosić za to co powiedziałam, byłam zdenerwowana , żę tak mało czasu mi poświęcasz, rozumiesz mnie?
- Oh Sami.. Rozumiem cię doskonale, obiecuję że jak wrócę spędzimy razem te wakacje chociaż by w połowie. Ale teraz muszę jechać i oczywiście wybaczam.. - powiedziałam
- Znam twoją mine, kochanie co się stało? - zapytała zmartwiona
- Zayn jest w szpitalu, próbował się zabić albo nie wiem co on chciał, przeze mnie, przez to co się stąło z tą Perrie.. Długa historia.. Wracam do niego, muszę - powiedziałam
- Ale to kawał drogi, około godziny jazdy! - powiedziała - Napewno chcesz?
- Jakoś z tamtąd przyjechałam tu, więc wróce tak samo jak wróciłam. DO zobaczenia! - pocałowałam ja w policzek, wsiadłam do samochodu i odjechałam.

 ***

Siedziałam zmęczona na korytarzu szpitalnym, był wieczór rodziców Zayna juz nie było od 3 godzin. Czwartą godzine siedziałam na poczekalni, nie chciałam wchodzić do jego sali. Wcześniej byłam w domu by zostawić torby i zjeść coś. 

*oczami Zayna*
Nie wiedziałem co mam robić. Kiedyś byłem Bad Boye'm a teraz byłem frajerem, próbowałem się zabić niz wytłumaczyć to z nią, tak to mogłem jej juz nigdy nie ujrzeć. Tak bardzo ją kochałem, od kąd ją zobaczyłem na tej dyskotece nie mogłem przestac od niej myśleć. Zawładnęła moim sercem, całym. Zabrała je dla siebie i pulnuje, by go nie stracić. Jest krucha, martwi sie. Zawsze gdy jest przy mnie, a mi dzieje się krzywda płacze. Zawsze gdy widzi mój ból to płacze. To jest jej jedyny ratunek, nikomu nie mówi, zostawia wszystko dla siebie i.. płacze. Krucha istota, którą mam przy sobie i nie chciałbym jej stacić, i mój przyjaciel, który ja pocalował. Nie wiem co o tym myśleć. Wszystko mnie bolało, moja dłoń i przedramie były zabandażowane. Nagle do sali wszedł lekaż.
- Jak się pan czuje panie Malik? - zapytał
- Jest dobrze, chyba dobrze. - powiedziałem
- Jutro powinniśmy pana juz wypuścić, odleżał pan swoje w tym szpitalu od wczoraj. - stwierdził
- To dobrze, chciałbym juz być w domu.. 
- A nie chciałby pan zobaczyć się ze swoja dziewczyną? ładna z niej blondyneczka, 4 godziny siedziw  poczekalni. A pan by tylko spał, no no panie Malik. Taka dziewczyna to skarb! - powiedział i wyszedł
Jak to 4 godziny na korytarzu? Nie kazałem jej dzis przychodzić. Skarb? Skarb którą całuje mój przyjaciel. Zajebiście.

___________________________________________
DŁUGI :oo Nie przeszkadzają wam błędy? Pisze tak natchniona , że palce mi mogą zjechac i moga byc literowki. SORYY!


poniedziałek, 30 lipca 2012

HELLO!

Cześć dziewczyny.
Musze tutaj do was coś "naskrobać" osobiście, bo nie wytrzymuje. Niektóre kiedyś komentarze były nachalne i przytłaczajace z rozkazami że mam pisać, po tym, jak napisalam że nie jestem maszyną, trochę się to uspokoiło i pojawiły komentarze o innej grzecznej treści , zę blog się bardzo podoba i ze zniecierpliwieniem czekacie na nexty. Duzym wyróżnieniem dla mnie bylo otrzymanie komentarza od Katy, dziewczyny która mieszka w Londynie i znalazła mojego bloga przypadkowo i zaczęła czytać, wszystkie rozdziały sama sobie musiała tłumaczyć z Polskiego na Angielski, mimo to , ze musi je tłumaczyć pewnie na google translate nie zniechęca się i pisze ze z niecierpliwościa czeka na kolejne rozdziały. To naprawdę duze wyróżnienie, że nie tylko w Polsce mój blog cieszy sie małą "popularnością" jeśli mogę to tak nazwać. DLatego , że lubię udogadzać każdemu, ułatiwlam życia Katy i wstawiłam na bloga tłumaczenie witryny w każdym języku, wystarczy sobie to tylko ustawić przed czytaniem i swobodnie w każdym jezyku można przeczytać, to co tutaj się dzieje dalej z głównymi bohaterami.

+ Mam do was małe pytanie, co sądzicie o BLOGU, moim stylu pisania, opisie uczuć i muzyke którą wkładam w tło? Możecie się troche rozpisać, bo ludizę czytać jak ktoś opiniuje moja prace. Naprawde, kilka zdań!


__________________________________________________________
Katy, thank you very much for your message ! I putted a chapters' translate on the site, so you could freely read. On the right side is a translator and you could dispose it on your own. Thank you for your opinion about story! Have you got Twitter? Author.

Rozdział 44 .

Lekarz zatrzymał się i popatrzył na mnie, zmierzył mnie od stóp do głów, po czym odwrócił całe ciało w moją stronę i obracając w rękach jakieś papiery zapytał
- Pani jest kimś z .. rodziny?
- Taak, ja jestem dziewczyną Zayna, i jest ze mną jego przyjaciel z zespołu. - powiedziałam i wskazałam na Niallera który stał przy krzesłach, po czym podszedł do mnie
- No więc tak, Zayn wyjdzie z tego, ale było z nim ciężko bo miał bardzo pokaleczone przedramię i jedna dłoń. Oczyścilismy jego organizmy z narkotyków i różnych trunków, ich pomieszanie mogło źle wpłynąc na nieog, łagodnie mówiąc.  Stracił dużo krwi, rany były głębokie, miał szczęście, że nie uszkodził żył, a było blisko. Narazie odpoczywa. - skomentował lekarz
- Mogę go zobaczyć? - zapytałam zmartwiona
- Nie wiem czy jest sens, on bardzo źle się czuje, jest wymęczony i lepiej, żeby odpoczywał.
- Jestem jego dziewczyną, chyba nie będzie się przy mnie gorzej czuł, a dodam mu otuchy. Będę stała w drzwiach, albo cicho siedziała przy nim, proszę..
- Dobrze, ale tylko na 10 minut. Prosze wejść w te duże drzwi i sala numer 4 . - powiedział lekarz i skierował się w głąb korytarza
Złapałm się jedna ręką za głowę a drugą przysłoniłam oczy, nie dowierzałam w to co mówił do mnie lekarz. Żyły, narkotyki, głębokie rany, krew, dużo krwi - te słowa, przewijały się przez mój mózg jak jakaś taśma która się zacięła, powtarzały się, zataczały koła wokół mojego mózgu jak rzeka. Odwróciłam się do Niallera, a on przytulił mnie mocno, potrzebowałam tego więc odwazajeniłam uścisk i splotłam ręce na jego szyi. Puściłam go i popatrzyłam mu prosto w jego niebieskie oczy, które penetrowały moją twarz która była "zmasakrowana" od bólu i łez, od tego co dziś przeżyłam. Blondyn spoglądał na mnie i odgarnął włosy z moich oczu, założył mi je za ucho, pogłaskał po policzku i powiedział
- Nie martw się, co by sie nie działo, jestem tu i czekam..
- Oh Niall..
- Idź, idź do niego.  - powiedział
- Dziękuje.. - szepnęłam i zniknęłam mu z oczu za duzymi drzwiami. Szłam ciemnym korytarzem, robiło się już ciemno również na zwenątrz. Znalazłam salę numer cztery, dodałam sobię otuchy poprzez ciężki oddech, na tym korytarzu nie było już ze mną Niallera. Chwyciłam za klamkę i weszłam do sali, leżał tam sam..
Kiedy otworzyłam drzwi spojrzał na mnie. Był cały zmarnowany i przemęczony. Podeszłam do łóżka szpitalnego.
CLICKAAAAAMY TU MUSIC
- Zayn.. ja.. - wykrztusiłam z siebie ledwo dwa słowa, jak patrzyłam na niego czułam jeszcze większy ból, nic nie mówił, na szczęście żył.. - Ja.. eh.. - nie mogłam nic powiedzieć, język stanął mi w gardle, czułam jak coś ukuło mnie w sercu. - Ja.. przepraszam.. - powiedziałam i wybuchłam nerwowym płaczem, łzy pociekły mi po policzkach i kapały na jego pościel.
- Usiądź . R..Rose - powiedział bardzo poważnie
- Ja wiem Zayn, ze ty mnie nienawidzisz, ja siebie też nienawidzę. Za to co zrobiłeś.. nienawidze siebie podwójnie.. Dlaczego ty to zrobiłeś, dlaczego to wszystko? - zapytałam
- Nie zrozumiesz...
- Zrozumiem Cię, tak jak zawsze. Zawsze cię rozumiem! Nie pamiętasz? W zwiazku bylismy.. jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie tylko partnerami.. Zayn..
- Bo ja cie kurwa kocham.. - szepnął po czym jego czarne jak węgielki oczy zaszkliły się
- Zayn ja ciebie też.. Ja ciebie też kocham skarbie.. - powiedziałam a on wyciągnął do mnie swoją zabandarzowaną dłoń, nie mogłam na nia patrzeć, przymknęłam oczy i czekałam co zrobi, chwycił mnie za dłoń, ale nie trzymał jej tak mocno, spokojnie mogłam się wyrwać, ale nie chciałam.. - Była u mnie Perrie , wszystko mi powiedziała, ale nadal nie jesteśmy w dobrych stosunkach ze sobą. Powiedziała co się stało.. - zobaczyłam strach w jego oczach - Musze tobie też coś powiedzieć... Bo ja i Niall.. to znaczy.. on mnie pocałował...
- CO!? - wykrztusił Zayn - Ja prawie umierałem w mieszkaniu, a ty się z nim calowałaś?! - krzyknął cicho
- Zayn.. - mówiłam, ale nie patrzył na mnie, od tatego zdania co powiedział patrzył gdzieś indziej, poszłam za jego wzrokiem i zobaczyłam w sali Nialla. Który obrócił się i wyszedł. Jak poparzona pobiegłam za nim. Złapałm go przy końcu korytarza.
- Niall, Niall zaczekaj! Niall.. - krzyczałam
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknął i wyrwał mi się z ręki
- Niall, to nie tak.. musiałam mu powiedzieć, nie potrafię go okłamywać..
- Nasza tajemnica tak? Pieprze takie tajemnice z tobą! Zostaw mnie w spokoju ! - krzyknął i wyszedl
- Niall.. - szepnęłam cicho i patrzyłam na wachające się drzwi, nie mogące złapać stanu w jakim poprzednio były, pod uderzeniem Nialla, wróciłam do sali , Zayn nie patrzył na mnie, tylko wzrok wbił w okno.
- Zayn.. - powiedziałam
- Możesz odejsć? - zapytał
- Ale ?
- Zostaw mnie samego, potrzebuję odpocząć - powiedział z zaciśnietymi zębami i pięścia w ręce na której nie miał bandażu..nadal na mnie nie patrzył
- Jasne.. dobra. Przyjdę jutro - powiedziałam i nachyliłam się nad nim, Zayn odciągnal głowę tak bym nie mogła go pocałować. Zmieszana ze łzami w oczach delikatnie pogładziłam jego policzek dłonia
- Jutro też nie przychodź, daj mi czas. Narazie.. - powiedział
Rozpłakałam się i wybiegłam z pokoju, skierowałam się w stronę drzwi i pobiegłam do wyjścia. Wyszłam ze szpitala i wsiadłam do czarnego porsche. Niall właśnie opuszczał parking szpitala, pomachałam mu przez okno ale on tylko na mnie popatrzył. Ruszyłam do bloków, do mieszkania Zayna.
Po kilkunastu minutach byłam w mieszkaniu. Weszłam i zobaczyłam krew w łazience. Wzięłam się za sprzątanie, wszystko zajęło mi ok. 2 godziny. Posprzątałam kuchnie, łazienkę i salon. Po czym wykąpałam się i ubrałam w ciuchy Zayna, po czym położyłam sie do łóżka.
- Jeśli Zayn mi nie wybaczy.. to nikt mi nie wybaczy.. - szepnęłam do ścian w pokoju Zayna - Wiem, ze to nie wyjdzie spomiędzy tych ściań .. - i zasnęłam..

__________________________________________________________________
Długo oczekiwany rozdział 44 :)x
Gorąco przepraszam za błędy, pisze to nieogarnięta i w pizamie, jeszcze śpiąca louiskowa! :<

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 43 .

włącz muzykę  : CLICK

- Ja.. ja wiedziałam, czułam to, ze musze do niego zadzwonić, to było w mojej podświadomosci, że z nim jest coś nie tak. Starałam się o tym nie myśleć, ale tak sie nie dało. Rozumiesz mnie prawda? - spojrzałam na niego, on tylko zamknął oczy i ruchem głowy przytaknął - Jak tam pojechałam i zobaczyłam go na tej ziemi w łazience, całego we krwi, oczy pełne bólu, dłoń pokaleczona od żyletki, on te ręce będzie miał obolałe jeśli on.. - schowałam twarz w dłoniach i zaczełam głośno płakać Nialler przytulił mnie mocno, objęłam go z całych sił. Po chwili rozluźniliśmy uściski i zaczęłam dalej opowiadać, objął mnie jedna ręką, a ja położyłam głowę na jego ramieniu - Próbowałam go ratować, tak? Z całych sił, byłam przy nim. Żałuję, że przyjechałam tak późno, za długo to wszystko trwało, bo jeśli on.. sam rozumiesz co chcę powiedzieć! Wiesz o co mi chodzi! On moze umrzeć! Byłam głupia, że to wszystko się wydarzyło, że pozwoliłam mu odejsć i sama go zostawiłam w Bradford. Jak ja mogłam? Ja jestem tragiczna, głupia i pojebana.. Przez tę noc i dzień przez palce przeleciało mi tyle chwil, które mogłam spędzić z Zaynem, tyle godzin, minut, sekund, setnych.. On był moim natchnieniem by żyć. Bo wiesz! - krzyknęłam i chciałam dalej opowiadać, w glowie przewinęło mi się wiele informacji , które bym chciała na raz wylać i mu wszystkie przekazać, patrzył mi głęboko w oczy, w milczeniu, słuchał mnie uważnie i patrzył na mnie, obserwował każdy mój ruch, gest. - Bo od kąd się poznalismy, moje życie zmieniło się o 180 stopni, wszystko uległo przewróceniu do góry nogami. Zaczęłam wierzyć w siebie, jedynie czego żałuję, to tego że zaniedbałam szkołę. Ale teraz to niech idzie w cholere, bo.. spędziłam z nim tyle czasu, a nadal mi mało. Każdego dnia , przychodził, martwił się o mnie, przygotowywał śniadania, obiady, kolacje, zostawał na noc.. Była nawet ta jedna, wspaniała noc.. - zaczęłam mu się głęboko zwierzać, czułam , ze on tego nikomu nie powie, był moją skrzynią, w której mogłam chować wszystkie tajemnice, i byłam pewna, 100procentowo, ze nikt tej skrzyni nigdy nie otworzy za skarby świata - On mnie bronił, przed moim byłym chłopakiem - Cyrylem, pakował mnie na treningi, dbał o wszystko, o najmniejszy szczegół, jak wracałam do domu, rzucałam torbe i szłam się kompać, brał moje przepocone ubrania do tenisa i wkładał je do pralki.. On jest taki idealny. Jeśli kiedyś mi go zabraknie, co ja bez niego zrobię? Ja sobie nie poradzę. Będę czuła cholerna pustke. To wszystko moja wina, moja i tylko moja wina.. - chciał mi przerwać - Proszę , wysłuchaj i nie zaprzeczaj, bo ja wiem, że to moja wina i tylko moja wina! Ja tego nie wytrzymam, i nie wybacze sobie tego, jeśli stanie mu się coś złego.

*oczami Niallera*
Chciałem z nią tam przesiedzieć cąły dzień, bałem się że mojemu przyjacielowi coś się stanie. Odsuwałem od siebie te myśli, nie chciałem myśleć o najgorszym, on musi żyć. Patrzyłem na załamaną Rose. Jak odebrałem od niej telefon, prawie nic nei mogłem zrozumieć, mówiła szybko i nieskładnie, jakby bała się, że jak nie przyjadę na czas, cos złego się stanie. Wpadłem do tego szpitala, a ona siedziała tam załamana, płakała, gdy mnie zobaczyła, chyba poczuła lekką ulgę, nie była z tym sama. Przytulałem ja i uważnie słuchałem, opowiadała o swoim życiu, o tym jak poznała Zayna, jak wszystko się zmieniło. Czułem , ze ból rozrywa ją od środka, wraz ze strachem że utraci jego. Nie wiedziałem jego, ale z teog co mówiła jego dłonie i przedramie wyglądały tragicznie. Mówiła o oczach, pełnych bólu i rozpaczy. Jej uśmiech w tym dniu, nawet sztuczny, był naprawdę rzadki, raz się uśmiechnęła kiedy mnie zobaczyła. Słuchałem jej uważnie. Opowiadała, wspominała te szczęśliwe chwile, a wtedy w jej oczach, tańczyły małe radosne iskierki. Ocierałem z jej policzków krople łez. Nie chciałem by się martwiła. Gdy skończyła mówić, przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło, a ona leżała na moim ramieniu i wycierała oczy chusteczkami, które powoli się jej kończyły.

*oczami Rosalie*
Siedzielismy już potem w ciszy, Nialler przyniosł mi kawę z mlekiem i cukrem, ale nie chciałam nic pić. Wpatrywałam sie ślepo w ściany i znów myslałam, ostatnio coraz cześciej myślałam. Dorosłam, tak.. to jest pewne, dorosłam i muszę w swoim życiu zmierzyć sie z milionem problemów, które Bóg postawi na mojej drodze. Przeżegnałam się i zaczęłam po cichu modlić. "Boże, chociaż on ma inną wiarę, w moim imieniu, ocal go. Ocal, nie daj mi wiecej popełniać tkaich błędów, żałuje, ale jeśli on nie przeżyje, ja nie przeżyje również, nie dam sobie bez niego rady, jest moją jedyną opoką i ostoją w moim życiu. Nie chciałam żeby to tak wszystko wyszło.. Wiem, ze to przeze mnie, na pewno przeze mnie. Niech ode mnie odejdzie mój anioł stróż, daję go Zaynowi, niech czuwa nad nim, jeśli ja teraz nie mogę być blisko niego i trzymać go za ręce, niech chociaż on przekaże mu, ze ma być silny, on... on musi wytrzymać, chociażby dla rodziny.. dla mnie! Blagam, i prosze, modląc się w intencji mojego chłopaka. Wiem, ze ty masz taką moc , która napewno go ochroni od tego. Nie zabieraj mi go..."
- Błagam, nie zabieraj mi go, rozumiesz.. Nie zabieraj mi go!! - zacżełam krzyczeć na głos.. - Nie ZABIERAJ!!..
- Rose, o czym ty mówisz?! - zapytał troskliwie farbowany blondyn
- Nie zabieraj... - żałośnie płakałam i krzyczałam te dwa słowa..
Kiedy się uspokoiłam, siedziałam na krześle i popijałam tę kawę, by nie paść, czekałam na..
- Panie doktorze! - krzyknęłam i pobiegłam do lekarza

________________________________
 I jak??

poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 42 .

Do domu wpadło pełno osób, byli to ludzie z pogotowia, ze szpitala. Nareszcie przyjechali po moje szczęście, aby je ocalić, abym mogła cieszyć się nim nadal. Na bok wziął mnie jakiś facet, policjant. Tak, tak to był policjant. Wypytywał mnie co sie stało, jak dlaczego, płakałam, odpowiadałam nieskładnie, półsłówkami, starałam się , zeby mnie choć trochę zrozumiał. Gadał ze mna chwilkę, a potem wyszedł. Patrzyłam jak zabierają Zayna, wkładają go na jakieś nosze, były pomarańczowe, zapamietywałam każdy szczegoł, dziwne.. Po co mi wiedzieć, na jakich noszach wynosili mojego faceta. Skupiłam się na nim, na jego grymasie na twarzy, mówił do niego lekarz, kazał mu otwierać oczy. Słabo, ale Zayn dawał rade, oczy miał pełne bólu, leżał jak sparaliżowany, i wpatrywał się ślepo w sufit. Nagle zobaczyłam jego wzrok na sobie, starał się uśmiechnać, to był taki sztuczny i wymuszony uśmiech, uśmiech bólu. Cieszyło mnie jedynie to, że zaczynał kontaktować, coś się działo, nie odchodził, był. Wiedziałam, ze to mogło wszystko prysnąć, że za szybko powiedziałam "hop" nim przeskoczyłam, wolałam nie myśleć o najgorszym, podczas czekania na medyków już się dośc o tym namyślałam. Owineli go w jakieś durne sreberko i zapięli na nim jakieś pasy, by im nie wypadł przy wynoszeniu, syknął z bolu. A mnie w tym samym czasie coś ukuło w sercu. Zaczęli go wynosić. Przeszli obok, mnie, dotknęłam lekko jego policzka i zalałam się łzami, wynieśli go. Wbiegłam do łazienki i chwyciłam za torebkę i telefon który leżał na ziemi. Znalazłam w korytarzu klucze, zamknęłam mieszkanie i wybiegłam z bloku.
- Ja też, ja też jadę, prosze zaczekać! - krzyczałam
- Nie może pani jechać, jest zbyt dużo medyków, nie pomieścimy sie, prosze dojechać swoim autem lub taksówką - powiedział lekarz i wszedł do auta, po czym karetka ruszyła na sygnale
- Kurwa mać - krzyknęłam i kopnęłam w oponę porsche Zayna, bylam zalamana, ledwo widziałam, oczy były załzawione, wsiadłam do porsze i odpaliłam silnik, nie umiałam się posługiwać autem, nie zapięłam pasów, ruszyłam ostro i wyjechałam na ulice, jechałam zbyt szybko, więc chciałam zahamować, ze zdenerwowania wcisnęłam cały hamulec i oderwało mnie od siedzenia a głową wylądowałam na kierownicy. Jechałam dalej, szybko ale już nie ruszałam hamulca, jedynie na czerwonych światłach i pasach. Było mi wszystko jedno, rozpędziłam się , i dogoniłam karetkę. Wysiadłam z auta, i zaczęli wynosić Zayna. Ruszyli w stronę szpitala. Wbiegłam za nimi do szpitala i dogoniłam lekarzy, szłam równo z noszami, Zayn patrzył na mnie a ja zanosiłam się od płaczu. Był bliski odpłynięcia, za długo to wszystko trwało, byłam wkurzona jak i załamana, do tego zapłakana, zdruzgotana, roztrzęsiona i wszystko. Wnieśli go do jakiegoś pomieszczenia, chciałam iśc z nimi i tu następna fala orzeźwienia.
- STOP! - powiedział lekarz .. Higgs , tak miał na nazwisko, wyczytałam z plakietki na fartuszku - Tam nie ma wejscia. Proszę poczekać w poczekalni, o tu - wskazał palcem miejsca siedzące.
- Yh.. za ile będe mogła się z nim zobaczyć..? - zapytałam
- Nie wiem, ale prosze się nie denerwować, teraz wszystko w naszych rękach, pani zrobila co mogła. - powiedział i zniknął za drzwiami.
Usiadłam na krześle wpatrując się bez celu w podłogę, chwyciłam za torebkę i siegnęłam po mojego IPhona, wybrałam numer Niallera.
- Halo? - odezwał sie w słuchawce
- Cześć.. cześc Niall, masz chwilkę? - powiedziałam z płaczem
- Jezu Rose, co się stało!? - zapytał zdenerwowany
- Jestem w szpitalu ..
- Ty?! CO SIĘ STAŁO?! - przerwał mi
- z Zaynem.. On, on się pociał, upił, palił, nawciągał i .. jest z nim źle, własnie jestem w szpitalu w Bradford.. - powiedziałam - Mógłbyś..
- Chryste panie, Rose, siedź tam, nie ruszaj sie nigdzie, już wsiadam do samochodu, będę za godzine. - powiedział
- Przyjedź sam.. - powiedziałam po czym się rozłączyłam i rozpłakałam się na dobre.
*godzinę później*
- Rose! - usłyszałam i popędziłam wzrokiem w stronę głosu który mnie wołał, biegł do mnie Nialler, wstałam a on mocno mnie przytulił, wtuliłam się w jego ciepłe ramiona, otoczył mnie rękoma, po czym zaczął głaskać po plecach. Usiadłam a on obok mnie na korytarzu w szpitalu, opowiedziałam mu całą historię.
- To.. straszne, dobrze, ze wtedy tam pojechałaś.. - stwierdził
- Ja..

______________________________________________
END :)x

Tak, oczywiście

Hej!
Dziewczyny, czy wy uważacie mnie za maszynę , która dodaje rozdziały w takim tępie jak wam sie zachce, lub jak sobie zaplanuje? Tak, rozdział mówiłam że będzie dzisiaj, albo za dwa dni, pytały dziewczyny na fb to odpisałam. Nie wyrobiłam sie i nie dodałam wczoraj, rozumiem że zżera was ciekawość co się stanie z Zaynem i co dalej będzie z Rose, ale ja nie wyrobiłam się, też mam wakacje. Niedawno wróciłam z obozu, nie widziałam się z przyjaciołmi, dopiero wczoraj, i chciałam z nimi spędzić chwile czasu, nie mam zamiaru spędzić wakacji przy pisaniu rozdzialów. Niektórzy by chcieli 3 dziennie, bez przesady. Ale wymyślenie i napisanie, poszukanie odpowiedniej muzyki do tła zajmuje około godziny, półtorej. Cały czas : kiedy następny, psiz nastepny.
W prywatnych wiadomosciach na fanpage 1D dostałam wiadomośc od jesdnej czytelniczki
"już jest wieczór i nie ma rozdziału????
mowiłaś że wieczorem będzie nowy rozdział i co? jest już następny dzień??!!!"
Powinnam za takie coś zawiesić bloga, wogóle na wakacje powinnam go zrobić niedostępnym, ale pisze bo chce dla was, zebyscie czytali, zebyscie sie nie nudzili przed kompem , tylko poczytali. Ale jesli mam siedziec i dostawac takie wiadomości to wole wgl nie pisać.
Przemyślcie to.. Czasem mnie nawet atakujecie w wiadomosciach prywatnych. Jest mi bardoz miło jak ktoś napisze : "Kiedy następny rozdział" <- na prywatnym lub tutaj ale nie cos takiego, jak pokazywałam wyzej lub "PISZ PISZ, JESZCZE DZIŚ, EJ NAPISZ!! SŁYSZYSZ????!! NAPISZ NIE MOGE SIE DOCZEKAĆĆ!!"
Następny rozdział dzis wieczorem xx

Wiktoria. .. xoxo

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 41 .

CLICK MUSIC <3


- ZAYN, DO CHOLERY! NIE MOZESZ.. Nie rób mi tego..Nie teraz, nie zostawiaj mnie.. słyszysz? - popatrzyłam na niego, na ręcznik który wcześniej biały teraz był czerwony, cały oplamiony krwią z ręki Zayna , która wylewała się jak wodospad. Leciała cicho i powoli po jego ręce, spływały w dół, aż do opuszków palców, tam zatrzymywały swój bieg i wchłaniały się w ręcznik. Zauważyłam,że Zayn poruszył paliczkami, nachyliłam się nad jego głową i zaczęłam płakać, objęłam jego rękę mocno, a on próbował ja ścisnąć, dawał mi znaki , zę jest tu ze mną , że ciągle czuwa i stara się wytrwać. Tak tak, usiłował ścisnąć moją dłoń, lecz była tak słaba, że zaraz znów opadła na zimne czerwone od krwi płytki. Jego włosy były w nieładzie, spodnie i koszulka poplamione od krwi. Cholera jasna, wszystko było z tej pieprzonej krwi. Wszędzie krew, to poplamione od krwi, tu krew , tam krew. Podniosłam go i położyłam tak aby jego głowa spoczywała na moich nogach, wpatrywałam się w niego i głaskałam jego policzki, czolo, mierzwiłam włosy. Byłam cała roztrzęsiona, tak .. bałam się. Bałam się, ze utracę na zawsze swój cenny skarb, to co dostałam, tak szybko miało się skończyć? Bylismy oboje, tylko dla siebie. On nie kontaktował juz, zostawił mnie samą, jego rodzina o niczym nie wie, siedzą pewnie i jedzą obiad, chłopcy pewnie są w studio, pracują nad piosenkami a on, on cierpi, powoli odpływa w nicość. Ja.. ja cierpie, moje serce się rozrywa i rozpada jak stłuczona szyba , która roztrzaskuje się na miliony kawałeczków. Jeśli on odejdzie nic nie będzie takie samo, wszystko się skończy, ja będę tym jednym małym kawałeczkiem szkła, które będzie ranić innych, bo odeszła bliska mi osoba. Przed oczyma pojawiły mi się wszystkie chwile, jak to zawsze w momentach załamania, bezsilności, ale teraz znów powróciły, powróciły momentalnie, pojawiły mi się przed oczyma , wszystkie nasze spędzone chwile razem. To jak dawał mi tyle radości by żyć, tyle uśmiechu, spełnienia. Miałam przy sobie to, czego pragnęłam od lat, księcia z bajki. Zawsze marzyłam o "panie idealnym" teraz gdy go miałam już przy sobie, wszystko zniknęło, to co piękne nie mogło trwać wiecznie, nie dane było mi być z Zaynem długo. Te wszystkie chwile spędzone razem minęły jak jedna minuta.. Jego oczy powoli się zamykały, a ja zamykałam się w sobie , traciłam sens życia.
- Zayn.. Zayn.. - mówiłam cicho, ocierajac łzy z moich policzków, powtarzałam jego imie ciągle, bałam się, że już nie będe miała komu powiedzieć tego słodkiego, miłego dla moich uszu imienia. Po chwili otrząsnęłam się i zaczęłam myśleć "pozytywnie" jeśli można to tak nazwać.
- Kochanie, zobaczysz, niedługo przyjadą, ocalą ciebie, a potem ja ocale nas, rozumiesz? Już na zawsze będziemy razem, nic nam nie przeszkodzi. Zayn, uciekniemy daleko, jeśli będziesz chciał, ty i chłopcy. Albo zrobisz sobie wolne i wyjedziemy, tylko my we dwoje, rozumiesz? Pieprzona ja! Kurwa! Masz żyć, ja chcę mieć z tobą dom! Chce mieć z tobą dzieci rozumiesz? Chcę ci urodzić gromadkę małych Malików! Tylko .. nie odchodź, skarbie, błagam.. Przepraszam za wszystko, za moje zachowanie..Bo, jesteś wszystkim tym co mam nikt inny się nie liczy.
TERAZ KLIKNIJ TO 
Mówiłam do niego jeszcze długo, wpatrywałam sie w niego, ale cały czas towarzyszyły mi łzy, płakałam i płakałam, wylałam potok łez , głowa mnie już bolała od tego wszystkiego. Powiedziałam do niego jeszcze kilka słów, niby zostawił mnie sama, nie kontaktował, a wiedziałam , ze mnie słyszy, że napewno dociera do niego mój głos, który on uwielbiał, że mój głos trzyma go przy życiu. Wiedziałam, ze nie jest na mnie zły, że jestem umileniem dla jego duszy, więc mówiłam więcej, więcej byleby utrzymać go jeszcze przy życiu. Żeby wiedział, ze jestem.
- Gdzie to pogotowie, no ! - krzyczałam sama do siebie, spojrzałam na komorkę i się zdziwiłam, minęly dopiero 3 minuty, a wydawało mi się jakbym siedziała tu z nim i myślała ponad 20 minut. Jedyne co usłyszałam przed rozłączeniem to to, że pojawią się w ciagu tych 3 minut, zaraz powinni być, na pewno. Cała się trzęsłam ale nie dawałam za wygrana, wyciągnęłam rękę po ręcznik i otarłam jego twarz i zakrwawioną pięść, odwinęłam cały zakrwawiony ręznik i przyłożyłam do ręki drugi. Słyszałam, ze biegnie ktoś po schodach, złożyłam na jego ustach jeden mały pocałunek i wyszeptałam 10 razy do ucha "Kocham Cię". Kto wie kiedy jeszcze będę mogła coś takiego uczynić...

_______________________________________________________________
TO na tyle x x Jak wam się podoba? :)

+ prezent dla was :
http://www.gifyo.com/Wiqtoriaa/4772803/

Rozdział 40 .

i.. nic, cisza. Weszłam do wnętrza mieszkania, pięknie umeblowane, w moim stylu, ściany były błekitne, korytarz, kilka pokoi, kuchnia i łazienka. TO wszystko zobaczyłam stojąc już w korytarzu, zamknęłam za sobą drzwi i poszłam głębiej.
- Zayn? - powiedziałam cicho, zdziwiła mnie bardzo cisza w całym domu, nie oglądał telewizora, może spał? Albo poprostu najzwyczajniej w świecie siedział na twitterze, albo dodawał zdjecia na instagrama. Zresztą , mógł robić niewiele rzeczy po cichu. Na pewno nie pozwolił by się komuś włamać, no ale słyszał dzwonek, na pewno. Albo poprostu wyszedłz domu i.. nie zamknał drzwi? To wszystko co myślałam było głupie, zrozumiałam moją chorą psychike, i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego on ze mną był, przecież ja byłam taka głupia. Weszłam do kuchni, panował tam syf totalny. Otwarte paczki chipsów, krakersy, cistka walające się po podłodze, nadepnęłam nawet na jakąś butelkę, podniosłam ją z ziemi i położyłam na stole kuchennym. Otwarta mikrofalówka, puste pudełka po pizzy, kilka kawałków pizzy leżało gdzieś na blacie. Pełno śmieci i syfu. Wyszłam z kuchni i otworzyłam następne drzwi, był to chyba jego pokój, bo znajdowały się tam walizki, porozwalane po łóżku ciuchy, stał też laptop, i leżał jego IPhone. CHyba naprawdę wyszedł z domu, wyszłam z pokoju po cichu zamykając drzwi. Nie przestawałam go szukać, to tkwiło ciągle w moim umyśle, że musze go szukać, to że muszę go znaleźć. Weszłam do łazienki i o mało co nie zemdlałam. Zayn leżał na ziemi, przy sobie miał 4 paczki papierosów, obok stała wódka i jakiś jeszcze inny trunek którego nie znałam, ręka była pocięta od żyletki, wylewały się z niej potoki krwi, cała podłoga była zakrwawiona w miejscu gdzie leżała jego ręka, drugą rękę miał zaciśnięta w pięść, otworzyłam ją i również krwawiła, zaciskał w niej żyletkę, i kaleczył sam siebie. W małym woreczku zobaczyłam biały proszek. Wciągał..
- Cholera jasna! - krzyknęłam i zsunęłam się po drzwiach łazienki na dół, usiadłam na ziemi obok Zayna i próbowałam go ocucić.
- Zayn! ZAYN! Kochanie, słyszysz mnie!? Zayn co się stalo! Zayn! - krzyczałam, nie mogałm zrozumieć DLACZEGO! Cały czas zadawałam sobie to pytanie. Jego oczy były przymrużone, był na wpół przytomny, ledwo kontaktował. Nie dawałam za wygrana, zbyt mocno go kochałam, ból rozrywał moje serce na milion kawalków. Patrzyłam na mężczyzne mojeog życia, który najzwyczajniej w świecie próbował sie zabić, i to chyba nawet .. przeze mnie. Do oczu napłyneły mi łzy, miliony kropelek spływalo po moich policzkach. Próbowałam dalej
- Zayn, Zayn, kochanie.. - mówiłam do niego - Słyszysz mnie? Jestem tutaj.. Zayn.. - powiedziałam
- Mhrmm mm, Ro..s.ssse. - wykrztusił
Ni czekałam wiecej, sięgnęłam po swój telefon do torebki, wybrałam numer pogotowia
- Halo!? Halo!? Tutaj Rose Mcguier, mój chłopak pokaleczył się żyletką, cieknie z niego krew, wszędzie jest pełno krwi! On ledwo kontaktuje, brał coś, biały proszek, nie wiem co to, nie znam się. Pełno papierosów i alkoholu. Proszę , przyjedźcie szybko! Jak najszybciej! Bradford, blok 14, numer mieszkania 18 , Wallenstreet 52 ! - krzyczałam - Błagam ! SZYBKO!
Rozłaczyłam sie po czym chwyciłam za ręcznik, obwinęłam rękę Zayna i głaskałam go po policzku
- Błagam Cię wytrzymaj, Zayn. Wszystko bedzie dobrze, spokojnie. CO?! NIE! NIE ! ZAAYN! Zayn nie zasypiaj, błagam, nie rob mi tego! - wykrzyczałam - Z..Zayn?

____________________________________________
Dość :) x

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 39 .

Sięgnęłam szybko po telefon i wybrałam numer mulata, chciałam z nim sobie wszystko wyjaśnić, byłam gotowa nawet wyjawić mu to co zaszlo między mną a Niallem, Perrie powiedziała jak było, pocałowała go prosto w usta. W moim przypadku bylo to, że Niall pocałował mnie, zaczał się zbliżać i .. samo wyszło. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i oczekiwałam odbioru z jego strony. Mineło kilka sekund i słyszalam tylko głuche sygnały, nie odbierał. Może nie miał przy sobie telefonu? Albo, wyciszył dźwięki .. ? CO JA GADAM! On nawet od chłopaków nie odbiera rozmów, a co dopiero ode mnie, kiedy zostawiłam go, zabrałam jego auto, ośmieszyłam go przy Perrie dając mu z "liścia" w twarz i czego ja oczekuję? Pobiegłam do swojego pokoju, by zmienić ciuchy. Postanowiłam jechać do jego rodziców, do Bradford. Ubrałam szorty, bokserkę i bejsbolówkę, nie było za ciepło, ale zimno też nie. Poprawiłam mój koński ogon, wziełam torbę, spakowałam portfel, perfumę, kluczyki, komórkę i wybiegłam z domu zamykając go. Wyjechałam z garażu czarnym porsche Zayna i ruszyłam w drogę. Miałam przed sobą półtorej godziny jazdy. Trudno.. W połowie drogi zrobiłam sobie mały przystanek na stacji, załatwiłam potrzeby w toalecie, kupiłam hotdoga, zjadłam go szybko w samochodzie i ruszyłam w dalszą drogę. Po chwili byłam na miejscu. Zaparkowałam w polowie na drodze i w połowie na chodniku. Otworzyłam bramkę i skierowałam się do drzwi wejściowych domu państwa Malik. Zazdwoniłam do drzwi. Otworzyla mi jego mama.
- Dzień dobry ! Ja przyjechałam do.. Zayna - ledwo wykrztusiłam z siebie całe to zdanie
- Witaj Rose! - krzyknęła wesoło mama mulata - Ale.. Zayna nie ma. On kupił mieszkanie w innej częsci Bradford.
- Ale jak to? - zapytałam zdumiona
- To ty nic nie wiesz.. To niespodzianka, nic więcej nie powiem - stwierdziła jego mama, szybko skojarzyłam fakty, Zayn nieźle skłamał mamę. Najpierw ją odwiedził, kupił dom, pozwolił się odwiedzać, a ja nic o tym nie wiedziałam, tylko ja nie byłam wtajemniczona.
- Mogę adres? Proszę, to ważne. - powiedziałam, mówiłam dosć chaotycznie, rozmowa się wogóle nie kleiła, po długich proźbach jego matka podała mi adres.
- Byłam tam u niego, ale nie otwierał, chyba nie było go wtedy w domu - powiedziała, "tak napewno go wtedy nie było, oczywiście, będzie się ukrywał przed światem" myślałam
- Muszę lecieć, bardzo dziękuje! Do zobaczenia! - krzyknęłam
Nie odpowiedziała ale czułam na sobie jej wzrok, kiedy otwierałam drzwi do samochodu ona stała jeszcze w drzwiach i patrzyła na mnie z usmiechem pomieszanym ze zmartwieniem, pomachałam do niej a ona lekko odmachała po czym weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Wlożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam porsche, ruszyłam pod podany adres. Błądziłam ulicami, zatrzymywałam się, pytałam przypadkowych ludzi któredy mogę dojechać, ale i tak szło mi to bardzo trudno. Po dwóch godzinach dojechałam na miejsce. Na szczęście na karteczce od mamy Zayna był numer bloku i numerek mieszkania. Akurat ktoś wychodził z bloku, złapałam szybko drzwi i weszłam na klatkę schodową. Poszłam pod podany numerek na karteczce i zapukałam do drzwi. Zauważyłam obok drzwi na ścianie mały dzwoneczek, nacisnęłam, w mieszaniu rozległa się jakaś melodyjka ale nadal nikt nie otwierał. Z ciekawości chwyciłam za klamkę i .. drzwi były otwarte. Uradowana weszłam do pomieszczenia i ..

___________________________________________________________
No to tyle :) x

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 38 .

- Kiedyś wróci , ale nie za szybko.. nie wiem co się z nim dzieje, po tym wszystkim on nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia, nie wiem co się z nim dzieje. Próbowaliśmy, ale to nic nie dało. - powiedział Nialler - Chodź odprowadzę Cię do domu - podał mi rękę i zabrał z ziemi siatki z zakupami
- Dziękuje - powiedziałam cicho i ruszyliśmy w stronę mojego domu, IPhona schowałam do kieszonki dresu, szlismy w ciszy, nie czułam się skrępowana, nawet mi to pasowało, czułam się dobrze w tej ciszy z Niallem. Z nim można bylo pomilczeć, iść i nie rozmawiać o niczym, a jeśli już się rozmawiało, to był śmiech, lub zrozumienie. Był naprawde dobrym przyjacielem. Po 10 minutach byliśmy pod moim domem.
- Wejdziesz? - zapytałam cicho
- ... nie.. Lepiej nie, a pozatym mam zakupy, chłopcy napewno juz czekają, wiesz.. Daddy musi ugotować i..
- Dobra Niall, ja wiem o co chodzi. Okej, spotkamy się kiedyś indziej. No to narazie. - powiedziałam i weszłam do domu. Przez okno widziałam , ze stał jeszcze kilka sekund pod moim domem wpatrując się uparcie w ziemię, ale po chwili odszedł w swoją stronę. Długo myślałam, o tym co mi powiedział, bardzo się zaniepokoiłam. Chwyciłam po telefon, wybrałam numer Zayna, ale musiałam urwać połączenie, ponieważ usłyszałam dzownek do drzwi. Kiedy je otworzyłam, dech zaparł mi w piersiach.
- Co.. Co ty tu robisz do cholery!? - krzyknęłam wkurzona, mój humor zepsuł się o 90%
- Przyszłam porozmawiać, wytłumaczyć..Wysłuchasz mnie? - zapytała Perrie
- Chyba kpisz! Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziałam ostro i stanowczo
- Daj się przekonać, wyjaśnię jak było. Nie mam żadnego układu z Zaynem, przychodze bo chcę wszystko Ci powiedzieć. Mogę wejść? - zapytała grzecznie
- Właź, ale tylko na 5 minut, po upłynięciu czasu, wychodzisz bez przypominania ci, ze czas minął. - powiedziałam i trzasnęłam drzwiami gdy weszła do wnętrza mojego domu. Skierowałam ją do salonu, usiadła na kanapie i zaczęła sama od siebie mówić. Nie trzeba było jej jakiegoś wstepu, albo mojego nakazu gadania co się działo, wiedziała, że ma mało czasu, nigdy nie żartowałam w poważnych dla mnie sytuacjach.
- To nie było tak jak myślisz. Ostro sie mylisz Rose - "pfi.. skąd ona wiedziała jak ma na imie " myślałam sobie, ale dalej słuchałam uważnie , zeby mi coś nie umknęło - Między mną a Zaynem nic nie było.. Lekko na powitanie pocalowałam go w usta, bo wrócił do Brandford, ja nie wiedziałam , ze on kogoś ma, rozumiesz? Nie chcę, żeby przeze mnie rozpadl się wasz związek. Zresztą, po tym jak odjechałaś on skwitował i powiedział "To napewno koniec" potem łzy pokazały mu się w oczach i odszedł.. Mówię dość chaotycznie, więc.. on wyszedł z domu, ja pocałowałam go na powitanie w usta i objęłam, on powiedział, ze ma juz kogoś, ale nie powiedział że jesteś u niego w rodzinnym domu. I ty zobaczyłaś to wszystko i źle zrozumiałaś. Błagam cię, przemyśl to.. A teraz idę.. - powiedziała i wyszła bez pożegnania mnie
W glowie roiło mi się od myśli, wiedziałam już jedno, już wiedziałam co chcę zrobić.
_____________________________
i jak? :) x

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 37 .

Obudziłam się bardzo wcześnie. Zjadłam śniadanie i umyłam się, po czym ubrałam na siebie jakieś dresy, włosy związałam w kitkę. Sięgnęłam po mojego IPhona i słuchawki. Postanowiłam pobiegać, mimo tego, że moje ciało odmawiało posłuszeństwa i mimo tego że czułam ogromny ból w sercu. Włożyłam słuchawki do uszu, puściłam w telefonie piosenkę (CLICK) i zaczęłam biec truchtem w stronę parku. Rozmyslałam o moim życiu, przypomniała mi się to wszystko, jak to się zaczęło. W głowie pojawił mi się obraz z tamtego wieczoru kiedy pierwszy raz zobaczyłam całe One Direction, kiedy rozmawiałm z nimi, ten lekki pocałunek na moim policzku od Zayna. Potem znalazłam tę karteczkę w mojej torebce, pierwsza noc po poznaniu zespołu, pierwszy telefon, pierwsza rozmowa, moje niedowierzanie, że to naprawdę Zayn, Zayn Malik. Pierwsze spotkanie, wspólne chwile, momenty, spacery, kolacje, wypady. To jak wybierał dla mnie ciuchy, zakupy, nasza wspólna dyskoteka. To jak mnie przytulał, całował, delikatnie głaskał i mówił "wszystko będzie wporządku, przy mnie jesteś bezpieczna". Wszystko mi się przypominało. Nawet przypomniały mi się momenty, kiedy bronił mnie przed Cyrylem, kiedy mnie uratowął przed nim, uratował przed czymś co mogło zniszczyć moje życie na zawsze, a teraz ja sama na własne cholerne życzenie je zniszczyłam. Oczy zaczęły zalewać mi się łzami, nie zauważyłam ogromnego kamienia pod moimi nogami, wywróciłam się na alejkę która wiodła przez park, siedziałam na ziemi i płakałam. Wszystko spieprzyłam. Kazałam mu spierdalać, zachowałam się perfidnie, nie dałam mu czasu, na wytłumaczenie. Kazałam mu odejść, odpierdolić się raz na zawsze. Chciałam tego, ale tylko w tamtej chwili, kiedy to nie ja byłam w swojej duszy, tylko ktoś inny. Jak ja mogłam powiedzieć tak do człowieka który tyle dla mnie zrobił? Zalewałam się łzami. Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Usłyszałam jakieś głuche dźwięki, nie wsłuchwiłam się, żyłam w swoim własnym pieprzonym i jakże durnym świecie , który zniszczyłam w jedną noc. W jedną noc potrafiłam.. "rozstać" się z chłopakiem moich marzeń, pocałować najlepszego przyjaciela mojego chłopaka, poklócić się z przyjaciołką.
- Co sie z Toba dzieje?! Słyszysz mnie? - krzyczał głos
Poszłam za głosem, który wydobywał sie z ust jakiejś postaci, nerwowo przetarłam oczy i ujrzałam jego. Zdenerwowana przysunęłam kolana pod brodę i nogi objęłam rękoma chowając głowę. Nie chciałam z nim rozmawiać , nie teraz.
- Porozmawiajmy - powiedział Nialler
- Słucham..
- Co ty tu robisz, co sie stalo Rose. Dlaczego siedzisz zapłakana na ziemi?
- Bo w jedna noc spieprzyłam całe swoje życie! Zerwałam z Zaynem, powiedziałm, ze ma się odpierdolić, przelizałam się z jego przyjacielem - wskazałam na Nialla - i pokłóciłam się z przyjaciółką. - powiedziałam zapłakana
- Nie martw sie, to wszystko się naprawi, o tym co było między nami tamtej nocy.. zapomnij - powiedział i przymknął oczy i zęby zacisnął bardzo mocno, po czym pięść przywiódł do swoich ust, czuł ból, widziałam to.
- Co sie dzieje .. z .. no wiesz.. - powiedziałam
- Z Zaynem? .. - zapytał, po czym dalej kontynuował - Nie ma go już z nami, wyjechał.
- Jak to !? Dokąd?!
- Bradford.. - powiedział - Spakował swoje rzeczy i już go nie było..
- Wróci? - zapytałam nerwowo

___________________________________________________
Tyle xx ;)
Puściłam ta piosenkę co jest w opowiadaniu, przeczytałam i się wzruszyłam O LOL o.O

wtorek, 3 lipca 2012

Wyjeżdżam

Hello! :)x
Chciałam wam tylko tutaj coś napisać, żebyście wiedzieli dlaczego nie pisze i co sie ze mna dzieje :) Wiec jutro wyjeżdząm do Francji, 4.07-16.07, nie będą tu sie ukazywały nowe rozdziały codziennie bo nie miałam czasu ich napisać i zrobic tak zeby dodawały sie automatycznie, a bardzo chciałam :) Postaram się coś tu napisać 17 lipca, jesli nie napisze to znaczy ,że mi się coś stało albo nie mialam czasu :) Tęsknie, love you all! :)
Czekajcie na nowe rozdziały bo zobaczycie co stanie sie z Rose, Zaynem, Perrie i Niallem, moze nawet Louisem. Do napisania <3

Tęsknie, Wiktoria xx

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 36 .

Całował mnie tak namiętnie, ze nie mogłam się oderwac, nawet nie chicałam. Miękkie ciepłe usta, i ręce, które błądziły po plecach. W końcu wzięłam się w garść i odsunęłam lekko od Nialla, który po raz ostatni musnął moje usta swoimi wargami. Spuściałm głowe w dół, nie chciałam, zeby to sie nigdy wydarzyło. Nie chciałam zdradzać Malika, on tylko stał z tą Perrie, a ja całowałam się z jego najlepszym przyjacielem-bratem. W sumie, to ja sama nie wiem czy on też nie cąłował się z Perrie, ale teraz nie będę rozgrzeszać nas z naszych win. Jak ja mogłam do tego dopuścić? Głupia chwila słabości, bardzo głupia. Ja i Nialler, na kanapie. Ja, załamana , zdruzgotana, płaczaca bo zobaczyłam mojego chłopaka ze swoja byłą, on, Nialler, wesoły ale miły i wrażliwy, siedzi obok i mnie pociesza, a nagle zaczynamy się całować. To chore, przepraszam.. bardziej niż chore, to cholernie głupie. Nigdy nie powinno to się wydarzyć. Nie powinno do tego dojść. Niall trzymał mnie na kolanach i tulił mnie mocno, ale był lekko zdenerwowany, czułam jak ręcę mu się trzęsły.
- Do tego nigdy nie powinno dojść Niall. - powiedziałam cicho
- Wiem Rose.. - powiedział zasmucony
- Ja nie chciałam, wiesz, przepraszam - mówiłam ale przerwał mi i zaczał znów całować, tym razem namiętnie i bardziej porywczo, oddałam mu się i też zaczęłam go całować po czym oderwałam się od niego i zeszlam mu z kolan, stałam przed nim - Tyle Horan, dosyć. Nie chcę tego rozumiesz? Teraz to ja go zdradziłam, jestem podła, jestem do dupy, do bani!
- Pocąłowałem cię drugi raz, bo to był drugi i ostatni, to się już więcej nie wydarzy Rose.. - powiedział smutno
- Zapomnijmy o tym, tak jakby to sie nigdy nie wydarzyło - powiedziałam
Nialler wstał z kanapy i stanął na przeciw mnie, zlapał mnie za rękę, a w oczach pojawiły mu się łzy, powiedział cicho ale stanowczo
- Wporządku, niech tak będzie, zgadzam się.
- Ja nie chcę rozpieprzyć tego co jestm mną a Zaynem, wiesz.. on, on jest moim chłopakiem, mamy kłótnie owszem, nienawidze go za to , że stał z tą wywloką , ale on tera zmoże nienaiwdzić mnie, że sie z tobą całowałam.Najlepiej, zeby nikt się o tym nie dowiedział, rozumiesz mnie?
- Jasne.. rozumiem. - powiedział zmieszany - A teraz przepraszam, musze już isć..
- Ale Niall, poczekaj.. Nie rób nic głupiego. - powiedziałam zmartwiona chwytajac go za rekę
- Zrozumiałm Cię Rose! A teraz już idę, cześć . - powiedział i wyszedł z mojego domu
Opadłam na sofe wkurzona, nienawidziłam się. Cholera z tym , że jest północ, dzwonię do Samanthy.
- Haa, Halo? - powiedziala zaspana i zdziwiona Sami
- Cześć Sami, błagam cię, przyjdź do mnie. Nawet w piżamie, mieszkasz 2 minuty drogi, chodź! - krzycząłam zdenerwowana
- Już biegnę no! - powiedziała Sami
Siedziałam na kanapie i patrzyłam się w ściany, były idealnie białe, i takie czyste.. ja.. ja nie byłam czysta, zrobiłam coś okropnego, przelizałam się z najlepszym przyjacielem mojego chłopaka, jakby ktoś się o tym dowiedział, to przecież straszne.. jak ja..
- Już biegnę - krzyknęłam i poleciałam do drzwi, otworzyłam je i zaprosiłam Sami do środka, gdy tylko weszła wpadłam w jej ramiona.
- Kochana, co się stalo, ze w środku nocy wyrywas zmnie z łóżka? - zapytała
Wskazałam jej palcem na kanapę, usiadłyśmy razem naprzeciw siebie i zaczęłam jej opowiadać, siedziała z otwartą szczenką. Nie mogła uwierzyc co się stało.
- Nie zazdroszczę Ci skarbie takiego zalatanego życia i mega zagmatwanego. Może na początku ci zazdrosciłam, ze ich znasz i tak dalej. Ale teraz to sie robi jakieś dziwne. Louis się na ciebie gapi, Nialler cię całuje, a Zayn jest twoim chłopakiem. A tak wogóle, skąd wiesz co on robił z tą Perrie? Może ona go do siebie ciagnęła ale on tego nie chciał?
- Widziałam jak się na nią patrzy, błagam cię Sami.
- Nie to ja cię błagam Ros.. Nie wiesz co sie wydarzyło, a krzyczysz po nim, następnie dajesz mu z liścia i odjeżdzasz jego samochodem, co najgorsze liżesz się z jego przyjacielem. Nie rób z siebie jakiejs księżniczki i puszczalskiej. Nie mogę Cię słuchać, opowiadasz o nim głupoty, a nie dałaś mu się wytłumaczyć. Idę, narazie. - powiedziała wkurzona Samantha trzasnęła drzwiami i już jej nie było.
Zdenerwowana poszłam do pokoju, słowa Samanthy podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody, wszystko spieprzyłam, nienawidziłam się. Poszłam do łazienki się umyć, po czym szybko zasnęłam.

__________________________________________________
Coś tu gmatwam, kręce i źle robię hahah! Jak się podoba? Lub nie podoba? :)x

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 35 .

Stanęłam jak wryta a do oczu cisnęły mi się łzy. Wiedziałam, ze byl on z nią kiedyś, jeszcze w X-factorze, ale zerwała z nim, bo kariera. On nadal coś do niej czuję, ja to widzę, ona trzymała rekę na jego ramieniu, i przyciągała go do siebie za szyję, on tylko stał jak zaczarowany i wpatrzony w obrazek. Stała przed nim przecież śliczna blondynka, o kilogramowej tapecie, gdybym tylko obok niej tupnęła tapeta odpadłaby z jej twarzy jak tynk ze ściany stukniętej młotkiem. W ręku Zayn trzymał klucze, nie widzieli mnie, zbiegłam szybko po schodach i bez słowa wyrwałam mu klucze po czym wsiadłam szybko do auta. Było mi gorąco otworzyłam okno i zatrzasnełam zamki w aucie. Zayn zostawił Perrie i podbiegł do szyby.
- Rose, co ty?! Co ty wyprawiasz, wysiadaj. Porozmawiajmy. - krzyczał , ale ja byłam obojetna na słowa tego idioty, miałam go powyżej uszu, wkurzał mnie doszczętnie, kiedy ja jestem w domu z jego rodzinką, on bezczelnie mizdży się do swojej byłej, a ona do niego.
- Weź te łapy z tej szyby, auto odwiezie ci jutro Sami. - powiedziałam i wlożyłam klucze do stacyjki
- Rose, kochanie proszę Cię. - mówił do mnie
wyszłam wkurzona z auta, stanęłam przed nim i wykrzyczałam mu w twarz
- Odpierdol się ode mnie raz na zawsze , rozumiesz?! - krzyknęłam i przywaliłam mu w twarz "z liścia" po czym wsiadłam ponownie do auta i z piskiem opon odjechałam.
Z piskiem opon odjechałam do domu, jechałam płacząc, gdy popatrzyłam w lusterko, byłam cała rozmazana, tusz leciał razem ze łzami po mojej twarzy, otworzyłam bramę i wjechałam na moją prywatną posesje, zaparkowałam auto, zamknęłam bramę i weszłam prędko do domu. Było jeszcze nawet wcześnie. Siedziałam na kanapie i płakałam. Moja biała koszula z kołnierzykiem i ćwiekami była cała zabrudzona od tuszu, oczy wycierałam rękoma, a koszulką ręce. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, przetarłam jeszcze raz szybko oczy i otworzyłam je bez zastanowienia, pomimo tego, że nie miałam ochoty na żadne wizyty.
- N.. N..Niall?- wymamrotałam
- Tak jak, nie widać? - zapytałm z uśmiechem na twarzy
- Widać.. - powiedziałam smutno i zaprosiłam go do środka po czym nie zważając na niego znów usiadłam na sofie
- Rose? Czy coś się stalo? - zapytał i zamiast usiąść na sofie, wolał kucać przed kanapą na której ja siedzialam.
- Nie nic się nie stąło, chcesz kawy, herbaty, moze soku czy czegoś mocniejszego? - zapytałam
- Gdzie Zayn? - zapytał
- Nie wiem.. - skłamałam
- Czyli juz wszystko wiadome, pokłóciliście sie. - stwierdził Niall i spuścił głowę w dół, było mu z tego powodu bardzo przykro, było to widać wyraźnym okiem, cieszyło mnie w duszy tylko to, ze był ze mną, że wiedział kiedy mnie odwiedzić i dlatego, że był wspaniałym przyjacielem. Tak, zaliczyłam go do moich przyjaciół - powiedz mi wszystko..
- Dobra.. Siadaj.. - powiedziałam i wskazałam mu miejsce obok siebie na sofie, usiadłam tak by widzieć go przodem - Wiec.. Zayn zabrał mnie do Bradfod, do swoich rozdziców, było super. Powiedział, że idzie po auto, bo już będziemy się zbierac, nie przychodził długo, więc myślałam, ze już nie wejdzie do domu i czeka na mnie w samochodzie, no wiec zebrałam się, pożegnałam z jego rodziną i wyszłam. A tam zobaczyłam jego i .. - głos mi się załamał i zaczęłam głośno płakać, Nialler podał mi rękę a ja bezmyślnie ją chwyciłam, wziął mnie do siebie na kolana i mocno przytulił, wiedział czego potrzebuję - i.. o chryste, nie dam rady.. - powiedziałam i zaczełam się dławić własnymi łzami - PERRIE.. - krzyknęłam
- Co ty mówisz!? Rose? - pytał Niall z niedowierzaniem - Jak to Perrie!? Tą Edwards?
- Tak.. Perrie Edwards, jego byłą dziewczynę. On patrzył na nią jak na... na obrazek, rozumiesz? Na mnie chyba nigdy tak nie patrzył. A ona obejmowała go rękoma i za szyję przyciagała do siebie. W ręce miał kluczyki, wyrwałam je i wsiadłam do auta, próbował mnie zatrzymać eh.. - powiedziałam zmęczona - ja wyszłam z auta, brzydko mu odpowiedziałam i przywaliłam w policzek po czym odjechałam..
- Rose.. już dobrze, spokojnie mała. Bedzie wszystko dobrze, zobaczysz. Musisz ochłonąć, bo wiesz, czasem tak bywa, i to nie tylko w twoim związku tak jest. Ja naprzykład chodzę z Nando's , kilka razy mnie już zdradziło , bo przyjmowało nowych klientów, zrobiło z siebie dom publiczny - powiedział, a ja wyb uchłam nieopanowanym śmiechem, nawet w takiej chwili umiał mnie rozbawic, i porównał Zayna do Nando's. Tak, on był najlepszym człowiekiem do pocieszania ludzi. Siedziałam na jego kolanach i nie wytrzymywałam ze śmiechu, odwróciłam twarz w stronę jego oblicza i uważnie obserwowałam jego oczy, nos, policzki i.. usta, po czym przybliżył się do mnie i ... pocalował mnie..
_______________________________________
Prosze :)xx